wtorek, 29 marca 2016

Wielkanoc, czas odrodzenia.

Niezależnie od tego, czy jesteśmy praktykującymi katolikami, czy nie, nadejście wiosny i święta Wielkanocne to czas odrodzenia. Jajko od starożytności jest symbolem narodzin nowego życia, chrześcijaństwo  wchłonęło tę symbolikę. Jako, że o polityce i wyznaniach lepiej nie pisać, nawiążę tylko do tego, co ważne dla dalszych rozważań. To napis w kościele był inspiracją do tego wpisu. Obok grobu Chrystusa postawiono lustro na którym naklejony został tekst: „Jezu ufam sobie”. Każdy, kto stanął przed lustrem i czytał napis widział swoje odbicie. Taka oczywista alegoria, przeniesienie odpowiedzialności za swoje życie na siebie. Nikt bowiem, nie jest odpowiedzialny za nasze sukcesy i niepowodzenia, tylko my sami. Nie wiem, jaki do końca był zamysł tego lustra i napisu, ale mi, osobie, która zajmuje się coachingiem, nasunęły się właśnie takie skojarzenia.  Jeżeli nie ufamy sobie, to komu jesteśmy wstanie zaufać? Jeżeli sami nie zawalczymy o własny byt, szczęście, miłość, to kto niby ma to za nas zrobić? Na czym polega zaufanie do siebie? Dla mnie ufanie sobie to poczucie własnej wartości, pewność, że to co robię robię dobrze, wiara we własne możliwości, znajomość swoich umiejętności i kompetencji, świadomość tego w czym jesteśmy dobrzy. Ufam sobie, dlatego podejmuje wyzwania, zmieniam siebie i innych, biorę odpowiedzialność za swoje czyny, konsekwentnie osiągam zamierzone cele. Ufam sobie i w związku z tym z każdego niepowodzenia wyciągam naukę, z każdej porażki biorę lekcję, to mnie wzmacnia i utwierdza, że obrałam właściwą drogę. Co mi w tym pomaga? Dobrze wyznaczone cele, dobry plan działania, małe kroki, zbalansowany czas dla pracy, rodziny i relaksu. Cztery dni bez telefonów, sms, maili, portali społecznościowych, tylko rozmowy, gry planszowe, spacery z najbliższymi i rozmyślania własne.
A Ty, ufasz sobie?

Anita Orzechowska Coach.

niedziela, 20 marca 2016

Jak rozmawiać z nastolatkami, aby nas słyszeli?


Rodzice nastolatków, często zastanawiają się jak to jest, że oni nie potrafią dotrzeć do swoich latorośli, a innym rodzicom jakoś to wychodzi? Okres buntu nastoletniego jest trudny dla wielu stron, rodziców, nauczycieli i samych nastolatków. Nie ma jednej recepty. Każdy młody człowiek reaguje inaczej, do każdego należy MÓWIĆ inaczej. Dorośli mają problem z dotarciem do swoich pociech, ponieważ nie nadają na tym samym kanale. To tak jakby stacja nadawała na falach długich a odbiornik odbierał tylko fale krótkie, nic tylko szumy i zakłócenia. To po naszej stronie, dorosłych, leży wyregulowanie nadajników i znalezienie kanału odpowiedniego dla danego nastolatka. Młodzież chętnie przychodzi do Aleksandry i do mnie na indywidualne sesje coachingowe, ponieważ idea samego coachingu oparta jest na partnerstwie, co podoba się młodym ludziom. Kiedy młody człowiek nie potrafi odnaleźć się w swojej rzeczywistości i zostanie wysłuchany, bez oceny, bez krytyki, zostanie zmotywowany, otrzyma wsparcie, dostrzeże swój potencjał - to inaczej zaczyna myśleć i reagować. Nastolatkowie potrzebują dyscypliny i przestrzeni do własnego działania, wymagań i trochę swobody. Nie można robić  wszystkiego za dzieci i oczekiwać, że jak jesteśmy zmęczeni lub zajęci, one zrobią coś od siebie, że wpadną na taki pomysł, albo zmuszać je do czegoś, na co nie mają ochoty.
Nastolatkowie mówią w informacji zwrotnej:
- „ Lubię z Panią rozmawiać, bo mnie Pani nie ocenia, moja mama robi to stale”…..
- „ Pani słucha tego co mówię, a jak rozmawiam z rodzicami, to udają, że słuchają, potakują a potem jest awantura, o to że nic nie powiedziałam, a ja mówiłam, ale mama nie słucha”….
- „ Kłócę się z rodzicami, ciągle powtarzają, że nic ze mnie nie wyrośnie, że mam się uczyć matematyki, mam zostać lekarzem, a ja nie rozumiem matematyki, wolę malować”……
Informacje zwrotne od kilkuset młodych ludzi dają do myślenia. Jak zatem mówić, aby nas usłyszeli? Rozmawiajmy z nimi, przez dialog, mówmy co czujemy:
Zrobiłeś to….., czuję się z tym nie dobrze.
Nie zrobiłaś tego o co prosiłam, czuję się przez to źle.
Zadawajmy pytania:
Co się stało, że tego nie zrobiłeś?
Jaki był powód tego, że to zrobiłeś?
Czego potrzebujesz? Co to dla Ciebie znaczy? Jak się z tym czujesz?
Syna wychowywałam „w stylu moich rodziców”, ma 22 lata i ciągle stoi do mnie okoniem. Od czasu, kiedy dużo więcej z nim rozmawiam i aktywnie słucham, nie kłócimy się, żyjemy w symbiozie. Córkę wychowuję w taki sposób, jaki pokazuję rodzicom na warsztatach. Ma 12 i pół roku, zrobiła swój plan dnia i tygodnia. Wie kiedy ma czas na naukę, gimnastykę, czytanie książek, grę na komputerze, relaks. W ciągu dnia każdą wolną, swoją i moją chwilę poświęcamy na rozmowy o rzeczach błahych i „problemach egzystencjonalnych”, jak to nazwała Patrycja. Jak każdemu nastolatkowi zdarza się jej unieść głos, „odpyskować”, „strzelić focha”, tak samo jak i mi, jesteśmy tylko ludźmi. Ważne jest, żeby o tym rozmawiać, mówić o swoich emocjach, „oczyszczać atmosferę”
Na warsztatach pokazujemy rodzicom, w jaki sposób rozmawiać ze swoimi dziećmi, prowadzimy indywidualne sesje z rodzicami, z ich dziećmi oraz spotkania trójstronne. Zapraszamy do współpracy w Bydgoszczy i Poznaniu.
Anita Orzechowska, Coach, Trener rozwoju emocjonalnego dzieci i młodzieży
Aleksandra Chmielnik-Rubczak, Coach, Trener rozwoju emocjonalnego dzieci i młodzieży

źródło: Głos Wielkopolski Magazyn Rodzinny 19.03.2016. strona 1- 3 – wywiad z Aleksandrą Chmielnik-Rubczak