wtorek, 27 grudnia 2016

Czas cudów i nadziei.


ON
Kończy się, choć niedawno zaczął.
Rozstaje się z nim, choć dopiero co przyszedł.
Nieuchronnie dąży do odejścia... 2016.
Rok pełen nadziei, wyczekiwania, czas wielkiej radości i domknięcia dawno rozpoczętej wędrówki.
Pierwsze półrocze
Zjawił się nie wiadomo skąd, przyszedł z hukiem wystrzałów podczas szampańskiej zabawy i końcowego odliczania jego poprzednika. 2016 wkroczył na salony mojego życia z wielkim oczekiwaniem na zamkniecie starej, dawno rozpoczętej sprawy. Całe półrocze poświęcone było zakończeniu tej sprawy. Stres towarzyszący strachowi, że nie wyjdzie, że się nie uda, że coś pójdzie nie tak, był dalece irracjonalny. Największe zagrożenie czaiło się w zakamarkach mojego umysłu za sprawą ulubionego "perfekcjonisty", który z jednej strony stymulował moją pracę do osiągania jak najlepszych wyników, a z drugiej? Z drugiej strony wpędzał w kozi róg. To perfekcjonista sprawiał, że po nocach sprawdzałam po raz 50 coś, co dawno było idealne i wywoływał nieokiełznany strach, przed krytyką, przed własną ambicją, że to co robię, nie zostanie dostrzeżone. Nie było mowy, że mi nie wyjdzie, że nie podołam zadaniu, że nie zrobię na czas. Chodziło o to:
Jaki skutek to przyniesie?
Jak wysoko zostanę oceniona?
Czy ocena mnie usatysfakcjonuje?
Co zakończenie zadania przyniesie w przyszłości?
Wynik zaskoczył mnie niebotycznie. Drugie półrocze miało okazać się pasmem zawodowych sukcesów.
Drugie półrocze
Dopiero teraz strach okazał się być zwycięzcą w tej rozgrywce. Do tej pory robiłam to, co było mi znane, teraz miałam robić coś, o czym miałam mgliste pojęcie. Sięgnęłam do innego sojusznika, pewności siebie. Ta nigdy mnie nie zawiodła. Skoro to co robię jest dobre, to ma być dobre. Będąc dobrze przygotowanym do wykonywania określonych zadań potrzebuję tylko pewności siebie, aby było idealnie. Ludzie robią coś, znają się na tym, mają wiedzę i doświadczenie, a jednak nie zawsze dopinają swego, brakuje im pewności siebie. To pewność siebie powoduje, że ludzie postrzegają Cię z szacunkiem. To pewność siebie i wiara we własne możliwości maskuje ewentualne niedociągnięcia. Brak wiedzy i doświadczenia przy olbrzymiej pewności siebie to bezczelność lub co najmniej ignorancja, jednak bycie pewnym tego co się robi i mówi, mające swe poparcie w przygotowaniu, powoduje sukces. 

Ciężko jednak szukać sukcesu nawet tam, gdzie powinien się znaleźć, jeżeli w grę wchodzi oczekiwanie na wyrok. Wyrok dotyczący zdrowia, życia najbliższej osoby. Kiedy czekasz na wyniki badań i nie wiesz, co przyniesie los. Kiedy żyjesz w tak ogromnym, nie do opisania stresie, wywołanym obawą przed utratą kogoś, kto nadaje twemu życiu sens, wszystko inne wydaje się być małe, niepotrzebne, zbyteczne, niewidoczne. Nie dostrzegasz tego, że zamykasz się w sobie i otaczasz skorupą, nie widzisz, że nie dopuszczasz do siebie nikogo, ani też nie interesuje Cię nikt. Przeżywasz strach, dobrze Ci znany, który towarzyszył już Tobie kiedyś…
Czekasz i sięgasz po kolejny zasób, po wiarę. Wiara czyni cuda. Wierzysz, że wyniki będą dobre i strach zniknie. Wierzysz, że się uda. Wierzysz w to, że skorupa pęknie i wyjdzie nowy, silniejszy kurczaczek.  
Wszystko to się stało, jednak uciekły gdzieś cztery miesiące, po których dostrzegasz, że z Twoim zdrowiem jest nie najlepiej, przyjaźnie się rozsypują, zamilkła kreatywność, zawodowo się miotasz. Mentalnie jesteś gdzieś na końcówce sierpnia, a tu Sylwester wkracza nie ubłagalnie. Wiesz, jednak  że kroczysz właściwą drogą, że bagienko, dało się przejść.

Podsumowanie
Jak zatem pożegnać 2016?
Z refleksją.
Co było dobre?
Czego mnie to nauczyło?
Co biorę dla siebie?

Życie jest piękne i pełne cudów.
Dobre było w 2016 wszystko czego się nauczyłam, każde nowe doświadczenie.
Nauczył mnie ten 2016, żeby przyjmować życie takim jakie jest i szukać w tym nauki.
Biorę dla siebie to, że przeżycia z 2016 to kolejny dowód na to, że trzeba mieć jasno wyznaczone cele życiowe, aby przeszkody, bądź chwilowe trudności nie spowodowały chaosu w moim życiu.

Czego oczekuje od 2017?
Oczekuję, najmniej tyleż samo i jeszcze więcej niż w 2016 doświadczeń, wyzwań, nauki, pokory, sukcesów, radości, szczęścia i spełniania marzeń.

Anita Orzechowska, coach

piątek, 9 grudnia 2016

Nie wyznaczam celów, bo nigdy nic nie wychodzi.


Jak to jest z tym wyznaczaniem celów?

- "Nie wyznaczam celów, bo nigdy nic nie wychodzi."
- "Mam problemy, wyznaczanie celów jest nie dla mnie..."
- "Zawracanie głowy, po co to komu?..."
Takie i inne odpowiedzi można usłyszeć, kiedy zada się pytanie o wyznaczanie celów. Skąd takie przekonania? Nikt Nas nie uczy w jaki sposób i po co wyznaczać cel. Skoro nikt nie uczy, można przyjąć, że jest to nie - -potrzebne-  albo, nikt nie zwrócił na to uwagi, jak bardzo jest to --potrzebne-. 


Co to jest cel?
O tym, że cel nadaje sens życia, że wyznacza kierunek, wiedzieli już starożytni. Wyznaczamy cele każdego dnia, kiedy chcemy ugotować zupę pomidorową na obiad, znaleźć się o 11:00 trzysta kilometrów od domu, zaliczyć sprawdzian na 5, odwiedzić w 6 godzin - 12 klientów, wyprodukować w 8 godzin 1000 sztuk towaru, napisać artykuł na bloga, zagrać 5 rund LOL-a, poświęcić 2 godziny na zabawę z dzieckiem. Tylko to są czynności, które robimy i nie zawsze się nad nimi zastanawiamy. Traktujemy je, jak zwykłe codzienne czynności. 
A to są cele. Kiedy więc zaczynają się schody?
Najogólniej rzecz biorąc, wówczas, gdy, chcemy zamienić w cel Nasze marzenie bądź pokonać problem, który stoi na drodze i nie wiemy, jak sobie z nim poradzić, albo zaspokoić naszą potrzebę materialną bądź duchową. 


Jak je odróżniać?
Opisane powyżej czynności dnia codziennego to cele zadaniowe, transakcyjne. Z nimi łatwiej się rozprawić, choć też nie zawsze. Jeżeli nam ktoś pokarze jak, to zrobienie wydaje się proste. Jednak kiedy mamy do osiągnięcia cel zawodowy, który narzucony zostaje przez pracodawcę i nikt nie wie, jak się do tego zabrać, takie proste nie jest, trzeba samemu poszukać mierników, zasobów nam potrzebnych.

Jeszcze trudniej jest z celami transformacyjnymi, czyli związanymi z naszym rozwojem osobistym z nauką, ze zmianą naszego postrzegania siebie i innych, naszej świadomości. Przykładowo, teraz jestem nieszczęśliwy, mam niskie poczucie własnej wartości, mam niską samoocenę, boję się odezwać, boję się krytyki, a chciałbym być szczęśliwy, posiadać wysokie poczucie własnej wartości, wysoką samoocenę, być odważnym, asertywnym. Jak tego dokonać? Jakie pytania należy sobie zadać, aby dojść do prawidłowych odpowiedzi?

Dalsze rozważania, w kolejnym artykule


Anita Orzechowska, coach





poniedziałek, 28 listopada 2016

Nauczyciel też człowiek?

Źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/events/1797357410536650/permalink/1800040390268352/

Nauczyciel też człowiek?

Być może kontrowersyjne pytanie.
Ale....
Kiedy pytam młodych ludzi, co myślą o swoich nauczycielach, dreszcze mnie przechodzą, z podniecenia, przerażenia, zaskoczenia.
Którzy nauczyciele zapadli mi w pamięci?
Ze szkoły podstawowej.
Polonistki:
Pierwsza, chcąc pomóc mi w walce z dysleksją, wymogła na mnie pisanie pamiętników. Przez pierwsze lata pisania, dawałam moje wypociny do sprawdzania. Później, weszło mi w krew i pisałam nieprzerwanie do 19 roku życia. Kazała mi pisać tysiące razy wyraz "który", ponieważ nijak nie mogłam znaleźć do tego odpowiedniego skojarzenia i zapamiętać pisowni, co setny raz pisałam przez "u". W szóstej klasie stał się cud. Skojarzyłam nasze słowiańskie korzenie z językiem rosyjskim i "który" wymieniłam na "который", polonistka pochwaliła ten pomysł. Problem zniknął.
Druga - do perfekcji wpoiła mi zasady gramatyczne, nauczyła pisać rozprawki i czytać tekst ze zrozumieniem.  Kiedy pierwszy raz napisałam rozprawkę, po przeczytaniu, spojrzała na mnie i powiedziała: "Stać Cię na więcej, to nie jest na 5, ledwie na 4+" - tak, właśnie to zapamiętałam. To samo zrobiła, kiedy oddałam jej streszczenie z "Pana Tadeusza". Oba napisałam jeszcze raz, perfekcyjnie, na pełną zasłużoną 5, szóstek wówczas nie było.
Biologia
Nauczycielka od biologii, pokazała mi co to znaczy, że dzieją się cuda, że niemożliwe staje się możliwe. Wytłumaczyła bardzo obrazowo i zrozumiale, w jaki sposób zjawisko połączenia dwóch gamet, prowadzi do cudu, cudu życia. Potrafiła swoimi trafnymi wizualizacjami sprawić, że moja wyobraźnia mogła objąć, niewytłumaczalne wcześniej, zjawisko wyrośniętego wielkiego dębu powstałego z maleńkiego żołędzia. Chodziła z nami na spacery, pokazywała przyrodę z innej, niż książkowa, perspektywy.
Liceum
Polonistka
Rozkochała mnie w literaturze pięknej. Pokazała, że dorosły człowiek, będący nauczycielem, autorytetem formalnym, może być, a właściwie powinien być dla ucznia - partnerem. Prowadziła z nami dialog, długie, niekończące się dyskusje. Kiedy trzeba było, stawała za nami murem, jak opiekuńcza matka, innym razem była sroga, wyznaczała zasady i granice. Nikt jednak jej się nie bał. Nie było takiej potrzeby. Wzbudzała w Nas szacunek i podziw.  Dla mnie była niekwestionowanym autorytetem nieformalnym. Dzięki niej dotrwałam w liceum.
A co z resztą?
Reszta jest milczeniem.
Wszyscy nauczyciele odcisnęli piętno w moim życiu. Z jakiegoś powodu nie cierpię fizyki i "płynący prąd w kablu" przemówił stosunkowo nie dawno. Chemia odzyskała swoją utraconą pozycję dopiero na studiach, historii uczyłam się od podstaw sama i to akurat, może i dobrze. Matematyka pozostaje zagadką, bezproblemowa, płynnie przyswajalna, nigdy nie sprawiała mi trudności, kojarzy mi się z naszą rozbrykaną klasą z podstawówki, pełna figli i śmiechu.
Czego dokonały cztery wymienione wyżej panie?
- pierwsza - pokazała jak walczyć z trudnościami, że trzeba ćwiczyć i szukać rozwiązań, pracować na skojarzeniach, metaforach,
- druga - świetna obserwatorka, wiedziała, że tylko pozytywna uwaga wpłynie na moją ambicję,
- trzecia - swoim nietuzinkowym podejściem do uczenia rozpaliła we mnie miłość do matki natury,
- czwarta - kształtowała nasze postawy.
Właśnie takich nauczycieli potrzeba, nam rodzicom.
Zachęcam zatem do poszerzania swoich horyzontów.
W czasie warsztatów dla studentów pedagogiki, uczestnicy nauczą się jak udzielać pozytywnych znaków rozpoznania, jak motywować siebie i innych do poszukiwania rozwiązań, jak wyznaczać cele edukacyjne własne i uczniów, jak używać wizualizacji i metafor w celu dotarcia do potrzeb uczniów i w końcu jak kształtować postawy, własne i podopiecznych.
Zapraszam serdecznie
Anita Orzechowska, Coach

https://www.facebook.com/events/1797357410536650/permalink/1800040390268352/

piątek, 28 października 2016

Coaching Kariery - Potencjał jest w młodzieży.


Coaching Kariery - Potencjał jest w młodzieży.

W dniu 27.10. zakończyliśmy cykl „Warsztaty z zakresu coachingu kariery i doradztwa zawodowego” dla młodzieży z LO nr 15, Gimnazjum nr 11, Gimnazjum nr 12 w Poznaniu. Warsztaty były nagrodą dla uczestników realizacji zadania Komisji Oświaty Kultury i Sportu Rady Osiedla Piątkowo na realizację imprezy kulturalnej. Ta wspaniała inicjatywa była możliwa dzięki zeszłorocznemu wnioskowi o fundusze Radnej Osiedla Piątkowo Małgorzacie Chełkowskiej – Dorna, która to koordynowała późniejsze prace dotyczące realizacji najlepszych pomysłów.

Połączenie wsparcia dla ambitnej młodzieży i jej wykazania się umiejętnościami, ważnymi w późniejszej pracy zawodowej, z ich rozwojem osobistym i pokazaniem drogi jaką mogą wkroczyć na arenę dorosłego życia, było fenomenalnym posunięciem. Radna Małgorzata, pomysłodawczyni tej fantastycznej akcji, swoim zaangażowaniem w przekonanie pozostałych członków Rady, co do słuszności wspierania właśnie takiej formy aktywowania do działań, dała wyraz szalonej wręcz wiary w potencjał młodych ludzi. Całe przedsięwzięcie pokazało, jak w bezbolesny sposób można aktywizować młodzież, do działań, które są dla nich ciekawe, niemniej jednak, pełne wyzwań.

Słuszność wiary w możliwości młodzieży, objawiła się nie tylko podczas prac przygotowujących do imprez, jedna już się odbyła z wielką pompą, ale również podczas zajęć coachingowych z samymi zainteresowanymi. Umiejętności i kompetencje, jakimi wykazywali się młodzi ludzie w trakcie przygotowań swoich eventów, potwierdziły się w trakcie procesu coachingowego. Kreatywność, pomysłowość, zaradność, cechy przywódcze, organizacja, delegowanie zadań, odpowiedzialność za poszczególne etapy, komunikacja, praca zespołowa, współpraca, zdolności pedagogiczne, artystyczne, pisarskie, dziennikarskie, wyrażanie emocji, udzielanie informacji zwrotnej, empatia, zrozumienie, to wszystko i wiele innych, pojawiło się w trakcie omawiania wizji przyszłości. Każda osoba indywidualnie pracowała nad własnym celem życiowym, który powstawał w oparciu o marzenia i stwierdzenie „Jak będę miał/miała 30 lat to”, wspomagając się pytaniami od coacha:
- Kim będę?
- Gdzie będę?
- Co będę robić?
- Z kim będę?
- Jakie będzie moje życie zawodowe i prywatne?
Na początku zajęć kilkoro nastolatków z niedowierzaniem spoglądało na efekty swojej pracy. Mówili:
- Nie wiadomo czy tak będzie?,
- Skąd mamy dziś widzieć co będzie za 13 -16 lat?
Inni, wręcz przeciwnie, dobrze wiedzieli jak ma ich życie wyglądać.
Na ostatnich zajęciach, wizje zostały sprecyzowane. Każdy przekonał się, bazując na prostym narzędziu SMART, czy jego cel może zostać osiągnięty? Jak bardzo jest realny? Kiedy może go zrealizować? Konkretne cele życiowe, dotyczące zawodowych aspiracji, zostały określone w czasie i otrzymały plan działania, który pozwoli młodzieży, świadomej własnych możliwości, na realizację celów, które dadzą im życie szczęśliwie i spełnione.
Wiedza na temat predyspozycji, umiejętności i kompetencji, świadomości tego, że możliwym jest to dla każdego, co możliwe mogło stać się dla innych, daje niespożytą energię, motywację do działania i realizację własnych marzeń. Poznanie zasobów i potencjału, jaki drzemie w każdym z nas, otwiera podwoje do realizacji marzeń. Zapraszamy Radnych z miast i gmin do współpracy w zakresie szeroko rozumianego rozwoju młodych ludzi, którzy będą potrzebni nam, w niedalekiej przyszłości, aby zajmować stanowiska pracy i skutecznie się w nich realizować. Tendencja do poszukiwania pracowników, którzy pracują w swoim zawodzie z pasją, jest wzrostowa. Dobrze wybrana droga kariery zawodowej, daje możliwości pracy z przyjemnością i satysfakcją, co z kolei przekłada się na efektywność. Taką możliwość daje proces coachignowy, gdzie w ramach transformacyjnych rozmów rodzą się przyszli zadowoleni pracownicy i szczęśliwi ludzie.


Dobrym przykładem jestem ja sama












Anita Orzechowska
Coach