Pokazywanie postów oznaczonych etykietą etyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą etyka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 31 maja 2018

IDŹ WŁASNĄ DROGĄ


BUNTOWNIK MIMO WOLI

Kiedy byłam nastolatką bardzo buntowałam się wobec wszystkiemu i wszystkim. Pomijając fakt, że nie były to łatwe lata w domu rodzinnym, słyszałam często:
- Jesteś źle wychowana, nie słuchasz starszych!
- Tak nie możesz robić, musisz słuchać innych i robić jak oni każą!
- Co z Tobą nie tak, nikogo nie szanujesz, nie masz żadnych autorytetów!

Przez kilka lat myślałam, że rzeczywiście ze mną jest coś nie tak. Rozpoczynając pracę zawodową poczułam się jak koń, któremu jak raz „złamiesz kark”, będzie posłuszny i będzie podążał w wyznaczonym jemu kierunku. Nigdzie nie mogłam zagrzać dłużej miejsca. Wykonywałam swoje obowiązki zawsze najlepiej jak potrafiłam, z należytą starannością i więcej niż robili inni, bądź wymagano ode mnie, jednak to nie autorytet osoby, dla której pracowałam sprawiał, tyko moja osobista cecha – ambicja. 

W środku czułam uśpiony wulkan, który często wybuchał, zwłaszcza jak zauważałam oczywiste błędy w zarządzaniu firmą, sprzedażą, zarządzaniu ludźmi, komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej. Potrafiłam wywalić wszystko co mi leżało na wątrobie i odejść z firmy, wiedząc, że nic się tam nie zmieni. Zdarzyło się, że na odchodnym informowałam, że biorąc pod uwagę trendy w jakim firma zmierza, moja prognoza to upadek firmy za rok, góra dwa lata, jeżeli nic się nie zmieni i faktycznie firma upadała. 

NIE KAŻDY POTRZEBUJE AUTORYTETÓW


18 lat temu, kiedy zaczęłam bardziej interesować się tym, jak funkcjonują ludzie, dowiedziałam się, że ze mną jest wszystko w porządku, nie każdy potrzebuje autorytetów, aby dobrze żyć. 
Jedyne czego chciałam się nauczyć, to dyplomacji i tego, że wszystkich nie uratuje. 

Dyplomacja była mi potrzebna do tego, aby w swym holistycznym postrzeganiu świata, widząc więcej niż inni, z różnych perspektyw, uszanować wole innych, że chcą dalej tkwić w tym czym są oraz żeby potrafić dawkować swoje spostrzeżenia. 

Dyplomacja również była mi potrzebna do tego, aby nauczyć się jak postępować z tymi, którzy autorytetów nie potrzebują i z tymi którzy bez autorytetów nie przetrwają. 

Potrzebowałam nauczyć się również tego, że choć autorytetów zewnętrznych nie potrzebuję w ogóle, to warto inspirować się innymi, być może przyjrzeć się innym i wziąć dla siebie, to co mi odpowiada, podziwiać faktycznie to co wewnętrznie mnie poruszy i że w cale nie muszę się z nikim utożsamiać, aby mieć pewność, że postępuje właściwie. 

SAMOŚWIADOMOŚĆ

Kiedy sobie to uświadomiłam i nauczyłam tego, czego potrzebowałam - odnalazłam spokój. 

Zawsze podążałam własną drogą, jednak dopiero jak nauczyłam się czerpać od innych, ta droga stała się przyjemniejsza i łatwiejsza. 
Każdy może lub musi podążać własną drogą, nawet jeżeli potrzebuje silnych autorytetów.  

A jak jest u Ciebie? 
Idziesz własną drogą? Drogą, którą ktoś Ci wyznaczył? Szukasz własnej drogi? Czy może właśnie odkryłeś, że to co Cię uwierało, to świadomość podążania nie tym szlakiem?

Anita Orzechowska 
Coach

www.cstcoaching.pl
Baza Usług Rozwojowych, tu możesz skorzystać z dofinansowania dla MMŚ od 50-80%: https://uslugirozwojowe.parp.gov.pl/podmioty/view?id=9689



sobota, 7 października 2017

Kim jest mój klient?


Poruszona pewną dyskusją zadałam sobie pytanie: 
Kim jest mój klient?

Czy klientem są osoby z obszarów moich doświadczeń?
I jaki ma to wpływ na moją pracę?

Doświadczenie

   Na początku swojej drogi profesjonalnego coachingu, zadałam sobie pytanie, jak moje szerokie i wielorakie doświadczenie może mi pomóc w pracy, a na ile może mi przeszkadzać? Do czego doszłam?
   Doświadczenie może pomóc szybciej „wejść” w historię klienta z pełnym zrozumieniem i skupić się na rozwiązaniu jego problemu. Oczywiście, mogę pracować bez dokładnego poznania historii, jednak jak się przekonałam to pomaga, jestem bardziej autentyczna w oczach klienta w kwestii – „zrozumienia problemu”- klient odbiera moją spójność z jego wypowiedzią i przechodzi do sedna, zamiast krygować się z pewnymi tematami lub wałkować je bez końca pozostając w poczuciu braku zrozumienia.
   Doświadczenie podobne, zbliżone, takie samo coacha jak klienta może powodować proces równoległy, co stanowczo zaburza pracę z klientem i nie prowadzi do celu klienta. Dlatego wymaga się od coacha samodyscypliny i uważności skupionej na jednoczesnym byciu w pełni empatycznym i asertywnym. Po dwóch procesach z klientami, kiedy odpalił mi się proces równoległy, pracowałam jeszcze bardziej intensywnie nad własną asertywnością, nie zapominając o empatii.
Może do mnie przyjść i porzucona kobieta, samotna matka i mężczyzna, który zostawił partnerkę i dzieci – chociaż, jestem osobą obciążoną doświadczeniem bycia porzuconą żoną i matką.
Może do mnie przyjść osoba, która boryka się z problemami finansowymi, bankructwem, długami -  chociaż jestem obciążona doświadczeniem w tej materii.
Może do mnie przyjść manager, właściciel firmy, który nie radzi sobie z zarzadzaniem sobą i ludźmi i pracownik, handlowiec, który odczuwa presję ze strony przełożonego– chociaż też przeszłam te etapy i sobie z tym nie radziłam.
Może do mnie przyjść osoba, która boryka się z określeniem własnej drogi zawodowej, kariery, wyboru szkoły – chociaż sama zaczynałam kilka razy różne studia, zmieniałam 22 razy pracodawców, pracując na umowę o pracę,
   Mając jednak tego typu doświadczenia, poruszam się w świecie klienta z pełnym zrozumieniem i zadaję pytania, które prowadzą do kreowania w kliencie coraz to nowych rozwiązań.

A jeżeli nie mam doświadczenia w temacie z jakim przychodzi klient?

   Nie mam również problemu z poprowadzeniem klienta w momencie, kiedy temat jego procesu dotyczy zupełnie nie znanych mi obszarów, czyli jego orientacji seksualnej, raka,  wejścia w rolę babci lub dziadka, wejścia w rolę macochy lub ojczyma, bycia Polakiem na uchodźctwie, emigrantem, informatykiem, górnikiem, spawaczem, komornikiem, piłkarzem (co to jest ten spalony? ;-) , mechanikiem samochodowym (dlaczego iskra wybucha w tłoku i nie dochodzi do eksplozji? ;-) ?. Nie ma to bowiem znaczenia, czy ja doświadczyłam tego co klient, tylko na ile jestem z nim w jego historii, jak mogę go wesprzeć, co mogę zaoferować z narzędzi jakimi dysponuję, czy jestem w stanie poczuć to, co on czuje?
   W czasie pracy z klientami, wchodzę całkowicie w rolę coacha na poziomie świadomym, po sesji analizuję, czy zachowałam pełną asertywność i kompletną empatię, czy moja praca była w pełni profesjonalna?

Brak uprzedzeń i pełna tolerancja

   Następna rzecz, to jestem wolna od uprzedzeń dotyczących orientacji, sympatii politycznych, religii, wierzeń, wartości, przekonań, kompetencji i doświadczeń innych niż moje. Jedyne o co mogę zapytać klienta, to jak to wszystko może go wspierać w osiągnięciu jego celu procesowego?

   W czasie pracy z klientami, wchodzę całkowicie w rolę coacha na poziomie świadomym, po sesji analizuję, czy zachowałam pełną asertywność i czy moja praca była w pełni profesjonalna.



Dlaczego sobie z tym radzę?

   Ponieważ przeszłam własne procesy, więc moje doświadczenie może mi tylko sprzyjać w wykonywaniu pracy i jestem wolna od uprzedzeń, jakichkolwiek, oczywiście w rozumieniu poruszania się w ramach zgodności z obowiązującym prawem i niezagrażających życiu i zdrowiu klienta i innych osób z jego otoczenia. Pracując nad własnymi problemami wyspecjalizowałam się w tych obszarach, z którymi sobie wcześniej nie radziłam, co wykorzystuję w pracy warsztatowej trenera, jednocześnie skupiając uwagę na uważności, asertywności, empatii co stanowczo pomaga w zrozumieniu problemu klienta, byciu tolerancyjnym pozostając osobą wolną od uprzedzeń.

Kim zatem jest mój klient?
Osobą, potrzebującą wsparcia w drodze do osiągnięcia własnego celu.

Anita Orzechowska
Coach