czwartek, 28 lipca 2016

Jak wyprostować meandry życia????




Klient zapytał: Po co coaching kariery, przecież jest doradztwo zawodowe? Czym różni się doradztwo zawodowe od coachingu kariery?

Po krótce tym czym różni się samo doradztwo od coachingu. Doradca zawodowy, jak sama nazwa wskazuje doradza, coach kariery pyta, pomaga wyciągnąć prawdziwy potencjał niejednokrotnie ukryty.
Chwała wszystkim szkołom i instytucjom w których jest doradca zawodowy.
Nie zawsze jednak doradztwo sprawdza się. Skąd to wiem? Wiem to od młodzieży, z którą prowadziłam coaching zespołowy i indywidualny na przestrzeni kwietnia 2015 do końca maja 2016. Wnioski jakie nasunęły się po tych spotkaniach były miedzy innymi, podstawą mojej wyróżnionej pracy magisterskiej.
Wiem to również z mojego własnego doświadczenia. Szkołę podstawową ukończyłam z wyróżnieniem. Kiedy wybierałam szkołę średnią, decyzja oparła się o stwierdzenie mojej mamy: „Idź do tego liceum, bo jest blisko mojej pracy”. Tak, to iście mocny argument. Nauczyciele również twierdzili, że skoro mam potencjał w wielu obszarach to powinnam iść do liceum ogólnokształcącego. W czasie liceum przeżywałam rozterki związane z rozpadem mojej rodziny. Im więcej rozumiałam, tym rozumiałam mniej. Po co komu liceum, jeżeli nie wiadomo czy skończy się studia? Po co komu rozmyślać o przyszłości kiedy znana teraźniejszość przestała istnieć, a wraz z nią marzenia, bezpieczeństwo, wsparcie. W liceum bywałam rzadziej niż w domu, a w domu być nie chciałam. Nikt nie doradzał mi jak mam kierować własną ścieżkę edukacyjno-zawodową. Błądziłam po omacku. Po liceum nie poszłam na studia, gdyż miałam na wiosnę zostać mamą, pomyślałam, że może lepiej szybko nauczyć się jakiegoś zawodu. Skończyłam roczne studium księgowości i rachunkowości, po czym złożyłam ponownie aplikację na studia -  Ochrona środowiska. Coś mnie pchało w stronę przyrody. Po dwóch latach, mimo stypendium naukowego, nie dawałam rady finansowo. Dziś wiem, że to była wymówka. Studiowałam dziennie jednolite studia pięcioletnie, moim synem opiekowali się dziadkowie, nie potrafiłam im inaczej wytłumaczyć, że nie mogę dalej studiować czegoś co mnie „nie kręci”. Poszłam do pracy, oczywiście na stanowisko księgowej, traf chciał, że pełniłam obowiązki głównej księgowej w spółce z o.o. Co za koszmar. Dla mnie oczywiście. Ciągle to samo, faktura, konto, konto, konto, konto, księgowanie odbywało się ręcznie. Nie dałam rady, rzuciłam to i poszłam pracować w obsłudze klienta.
Tam okazało się, że świetnie sprawdzam się w roli zarządczej. W kolejnych firmach również sprawdzałam się  w tej roli. Po licznych kursach, szkoleniach i warsztatach, wybieraniu i przebieraniu zdecydowałam się na studia Zarządzania. Nie czułam po ich ukończeniu kompletnie żadnej satysfakcji. Dziś wiem, że jestem naturalnym liderem o predyspozycjach przywódczych, zarządzać lubię najlepiej sobą, innych wolę inspirować, rola lidera ukrytego. Rozpoczynałam kilka razy studia magisterskie, ale ich nie obroniłam, to nie było „to coś” co dałoby mi siłę w ich ukończeniu. Po studiach podyplomowych – Coaching, wiedziałam, że znalazłam swoje miejsce. Od 2002 roku coaching mi towarzyszył w sprzedaży i zarzadzaniu. Na studiach magisterskich Doradztwo i Coaching poczułam, że tak, nareszcie to jest to czego szukałam. Dziś, prawie miesiąc po obronie, nadal czuję satysfakcję. Wiem, że odnalazłam właściwą drogę zawodową.
W tym roku skończę 42 lata, po kilku nieudanych próbach w końcu zdobyłam tytuł, który powinien być w moim biurku od 1998 roku. Czy gdybym miała obok siebie doradcę zawodowego poszłoby łatwiej? Nie wiem. Moje zainteresowania są tak szerokie, że same testy predyspozycji zawodowych nic by nie wykazały. Błądzilibyśmy między ochroną środowiska, filologią polską, nauczycielką matematyki, farmaceutką, pisarką, zawodową tancerką. Rady nauczycieli ze szkoły podstawowej zaprowadziły mnie, hmm… właściwie nigdzie. Wsparcie ze strony rodziców? Ehh, nie było wsparcia. Byłam ja, moje rozterki i szeroki wachlarz umiejętności i zainteresowań. Wiedziałam, ze potrafię się odnaleźć w myśleniu strategicznym, budowaniu relacji,  zarzadzaniu, sprzedaży, kontroli, obszernym pisaniu, doradzaniu, inspirowaniu, analizie, syntezie. Metodą prób i błędów przebyłam długą drogę ponad dwudziestu firm w których pracowałam na przeróżnych stanowiskach i branżach. Nigdy nie czułam takiej satysfakcji i samozadowolenia jak od prawie trzech lat, kiedy przychodzi do mnie na sesję dana osoba i wychodzi odmieniona.
Czy gdybym odbyła sesję coachingu kariery 25 lat temu moje życie potoczyłoby się inaczej? Zapewne. Nie wiem czy lepiej, inaczej. Szybciej doszłabym do tego co mnie „kreci”. Wybrałabym jako pierwsze studia psychologiczne, później uzupełniłabym psychoterapią, a na końcu coachingiem.
Co teraz mogę zrobić?
Zawodowo mogę robić to co potrafię najlepiej, pracować z drugim człowiekiem nad tym jak on sam chce kierować własnym życiem. Pomóc mu wybrać drogę samorealizacji, tak aby nie musiał męczyć się dwadzieścia lat w poszukiwaniu samego siebie.
Dla relaksu natomiast rozwiązywać sudoku, robić własne naturalne kosmetyki, grzebać w ziemi na ogrodzie, nastawiać wino, zwiedzać miejsca i oglądać programy publicystyczne historyczne, pisać artykuły, sprzedawać, obmyślać strategię bycia konkurencyjnym, zarządzać mężem :-), pielęgnować i suszyć zioła, oddawać się medytacjom, tańczyć, składać szafki, malować ściany, robić zaprawy owocowo-warzywne, eksperymentować w kuchni, uczyć się jogi, czytać…..

Czy teraz wiesz, po co komu coaching kariery?

Anita Orzechowska

Coach