Pokazywanie postów oznaczonych etykietą edukacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą edukacja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 kwietnia 2020

Jak mentalnie przygotować się do webinaru?








Jak mentalnie przygotować się do webinaru?

Do czego służy webinar?

Poprowadzenie webinaru w prostej definicji ma na celu:
W ujęciu edukacyjnym dzielenie się wiedzą, doświadczeniem z uczestnikami w celu:
  • podniesienia ich wiedzy,
  • podniesienia ich umiejętności, 
  • zmiany postawy. 

W ujęciu biznesowym dzielenie się wiedzą, doświadczeniem z uczestnikami w celu:
  • wzbudzenia ciekawości wśród potencjalnych klientów, 
  • podniesienia świadomości co do potrzeby zdobycia prezentowanej wiedzy, 
  • poszukiwanie nowych klientów,
  • sprzedaż produktów.


Jak przygotować się do webinaru?

Przeprowadzenie webinaru wymaga przygotowań technicznych. Oprócz komputera/laptopa potrzeba wielu innych narzędzi, akcesoriów, które umożliwią nam jego przeprowadzenie. 
Osobiście zaczęłam od wykupienia Platformy od EVENEA, gdzie w ramach EVENEA PREMIUM otrzymałam dostęp do LIVE EVENEA, jako systemu do przeprowadzania spotkań online ( w czasie rzeczywistym) w formie dyskusji, ograniczonej dyskusji, czy webinaru właśnie.


Czym jest webinar?

Webinar charakteryzuje się tym, że można „przemawiać” do sporej liczby osób 200, 500, 1000 osób jednocześnie z ograniczoną formą interakcji, jaką jest „czat” czyli krótkie informacje pisane przez uczestników i widziane z boku lub u dołu ekranu przez prowadzącego i uczestników.

Jaki przeprowadzić webinar?

Zakładam, że już masz spełnione warunki techniczne. 
Do przeprowadzenia webinaru potrzebujesz:
  1. tematu, 
  2. treści, 
  3. prezentacji, 
  4. planu,
  5. ustalenia grupy docelowej, 
  6. sposobu rejestracji (tu proponuję skorzystać np. evenea lub systemu do automatycznego marketingu, np. activecampaign)
  7. wyznaczenia terminu, 
  8. utworzenia wydarzenia, 
  9. zebrania uczestników,
  10. przetestować z kimś działanie systemu, 

Polecam Basia Piasek i jej webinary o przeprowadzaniu webinarów. 

Jak przygotować się mentalnie do prowadzenia webinaru?

Jak już masz wszystkie powyższe i termin webinaru zbliża się nieubłaganie, a to Twój pierwszy raz lub kolejny potrzebujesz
zadbać o siebie,
swój stan emocjonalny,
ujarzmić tremę. 


Zacznij od zdrowych myśli:
Mogę to zrobić dobrze,
Mogą na spotkaniu być osoby, które co najmniej mnie lubią,
Mogę popełniać błędy
Mogę być nieidealna
Mogę zawsze się rozłączyć :-)

Zadaj sobie pytanie, Co najgorszego może się wydarzyć?

I zadbaj o to, aby zminimalizować rzeczy, na które masz wpływ. 

Jak zredukować stres?
  • przeprowadź medytację, 
  • ćwiczenia oddechowe, 
  • pobądź w pobliżu natury, 
  • zgłoś się na kurs online – Redukcja stresu ( w przygotowaniu, będzie dostępny w maju, niedługo przedsprzedaż, możesz zgłosić chęć uczestnictwa już teraz)
  • porozmawiaj z kimś, kto Ciebie wesprze – możesz zgłosić się do mnie.


Przygotuj listę sprawdzającą.

  1. Wypisz w punktach, o co po kolei potrzebujesz zadbać, np.:
  2. Powieś plan za laptopem
  3. Podłącz cały sprzęt i sprawdź czy wszystko „chodzi” jak należy.
  4. Pozbądź się napięcia.
  5. Sprawdź, jak wyglądasz – ubiór, makijaż.
  6. Myśl zdrowo.
  7. Działaj

Życzę wszystkim udanych webinarów 




Gdzie można znaleźć informacje o szkoleniach, warsztatach, webinarach, kurasach online? 

  1. Wydarzenia otwarte CST Coaching
  2. Usługi z możliwością dofinansowania CST Coaching

Anita Orzechowska 


Leadership and Management Development Coach, 
Superwizor pracy coacha i menadżera
Doradca i trener biznesowy




czwartek, 31 maja 2018

IDŹ WŁASNĄ DROGĄ


BUNTOWNIK MIMO WOLI

Kiedy byłam nastolatką bardzo buntowałam się wobec wszystkiemu i wszystkim. Pomijając fakt, że nie były to łatwe lata w domu rodzinnym, słyszałam często:
- Jesteś źle wychowana, nie słuchasz starszych!
- Tak nie możesz robić, musisz słuchać innych i robić jak oni każą!
- Co z Tobą nie tak, nikogo nie szanujesz, nie masz żadnych autorytetów!

Przez kilka lat myślałam, że rzeczywiście ze mną jest coś nie tak. Rozpoczynając pracę zawodową poczułam się jak koń, któremu jak raz „złamiesz kark”, będzie posłuszny i będzie podążał w wyznaczonym jemu kierunku. Nigdzie nie mogłam zagrzać dłużej miejsca. Wykonywałam swoje obowiązki zawsze najlepiej jak potrafiłam, z należytą starannością i więcej niż robili inni, bądź wymagano ode mnie, jednak to nie autorytet osoby, dla której pracowałam sprawiał, tyko moja osobista cecha – ambicja. 

W środku czułam uśpiony wulkan, który często wybuchał, zwłaszcza jak zauważałam oczywiste błędy w zarządzaniu firmą, sprzedażą, zarządzaniu ludźmi, komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej. Potrafiłam wywalić wszystko co mi leżało na wątrobie i odejść z firmy, wiedząc, że nic się tam nie zmieni. Zdarzyło się, że na odchodnym informowałam, że biorąc pod uwagę trendy w jakim firma zmierza, moja prognoza to upadek firmy za rok, góra dwa lata, jeżeli nic się nie zmieni i faktycznie firma upadała. 

NIE KAŻDY POTRZEBUJE AUTORYTETÓW


18 lat temu, kiedy zaczęłam bardziej interesować się tym, jak funkcjonują ludzie, dowiedziałam się, że ze mną jest wszystko w porządku, nie każdy potrzebuje autorytetów, aby dobrze żyć. 
Jedyne czego chciałam się nauczyć, to dyplomacji i tego, że wszystkich nie uratuje. 

Dyplomacja była mi potrzebna do tego, aby w swym holistycznym postrzeganiu świata, widząc więcej niż inni, z różnych perspektyw, uszanować wole innych, że chcą dalej tkwić w tym czym są oraz żeby potrafić dawkować swoje spostrzeżenia. 

Dyplomacja również była mi potrzebna do tego, aby nauczyć się jak postępować z tymi, którzy autorytetów nie potrzebują i z tymi którzy bez autorytetów nie przetrwają. 

Potrzebowałam nauczyć się również tego, że choć autorytetów zewnętrznych nie potrzebuję w ogóle, to warto inspirować się innymi, być może przyjrzeć się innym i wziąć dla siebie, to co mi odpowiada, podziwiać faktycznie to co wewnętrznie mnie poruszy i że w cale nie muszę się z nikim utożsamiać, aby mieć pewność, że postępuje właściwie. 

SAMOŚWIADOMOŚĆ

Kiedy sobie to uświadomiłam i nauczyłam tego, czego potrzebowałam - odnalazłam spokój. 

Zawsze podążałam własną drogą, jednak dopiero jak nauczyłam się czerpać od innych, ta droga stała się przyjemniejsza i łatwiejsza. 
Każdy może lub musi podążać własną drogą, nawet jeżeli potrzebuje silnych autorytetów.  

A jak jest u Ciebie? 
Idziesz własną drogą? Drogą, którą ktoś Ci wyznaczył? Szukasz własnej drogi? Czy może właśnie odkryłeś, że to co Cię uwierało, to świadomość podążania nie tym szlakiem?

Anita Orzechowska 
Coach

www.cstcoaching.pl
Baza Usług Rozwojowych, tu możesz skorzystać z dofinansowania dla MMŚ od 50-80%: https://uslugirozwojowe.parp.gov.pl/podmioty/view?id=9689



wtorek, 27 grudnia 2016

Czas cudów i nadziei.


ON
Kończy się, choć niedawno zaczął.
Rozstaje się z nim, choć dopiero co przyszedł.
Nieuchronnie dąży do odejścia... 2016.
Rok pełen nadziei, wyczekiwania, czas wielkiej radości i domknięcia dawno rozpoczętej wędrówki.
Pierwsze półrocze
Zjawił się nie wiadomo skąd, przyszedł z hukiem wystrzałów podczas szampańskiej zabawy i końcowego odliczania jego poprzednika. 2016 wkroczył na salony mojego życia z wielkim oczekiwaniem na zamkniecie starej, dawno rozpoczętej sprawy. Całe półrocze poświęcone było zakończeniu tej sprawy. Stres towarzyszący strachowi, że nie wyjdzie, że się nie uda, że coś pójdzie nie tak, był dalece irracjonalny. Największe zagrożenie czaiło się w zakamarkach mojego umysłu za sprawą ulubionego "perfekcjonisty", który z jednej strony stymulował moją pracę do osiągania jak najlepszych wyników, a z drugiej? Z drugiej strony wpędzał w kozi róg. To perfekcjonista sprawiał, że po nocach sprawdzałam po raz 50 coś, co dawno było idealne i wywoływał nieokiełznany strach, przed krytyką, przed własną ambicją, że to co robię, nie zostanie dostrzeżone. Nie było mowy, że mi nie wyjdzie, że nie podołam zadaniu, że nie zrobię na czas. Chodziło o to:
Jaki skutek to przyniesie?
Jak wysoko zostanę oceniona?
Czy ocena mnie usatysfakcjonuje?
Co zakończenie zadania przyniesie w przyszłości?
Wynik zaskoczył mnie niebotycznie. Drugie półrocze miało okazać się pasmem zawodowych sukcesów.
Drugie półrocze
Dopiero teraz strach okazał się być zwycięzcą w tej rozgrywce. Do tej pory robiłam to, co było mi znane, teraz miałam robić coś, o czym miałam mgliste pojęcie. Sięgnęłam do innego sojusznika, pewności siebie. Ta nigdy mnie nie zawiodła. Skoro to co robię jest dobre, to ma być dobre. Będąc dobrze przygotowanym do wykonywania określonych zadań potrzebuję tylko pewności siebie, aby było idealnie. Ludzie robią coś, znają się na tym, mają wiedzę i doświadczenie, a jednak nie zawsze dopinają swego, brakuje im pewności siebie. To pewność siebie powoduje, że ludzie postrzegają Cię z szacunkiem. To pewność siebie i wiara we własne możliwości maskuje ewentualne niedociągnięcia. Brak wiedzy i doświadczenia przy olbrzymiej pewności siebie to bezczelność lub co najmniej ignorancja, jednak bycie pewnym tego co się robi i mówi, mające swe poparcie w przygotowaniu, powoduje sukces. 

Ciężko jednak szukać sukcesu nawet tam, gdzie powinien się znaleźć, jeżeli w grę wchodzi oczekiwanie na wyrok. Wyrok dotyczący zdrowia, życia najbliższej osoby. Kiedy czekasz na wyniki badań i nie wiesz, co przyniesie los. Kiedy żyjesz w tak ogromnym, nie do opisania stresie, wywołanym obawą przed utratą kogoś, kto nadaje twemu życiu sens, wszystko inne wydaje się być małe, niepotrzebne, zbyteczne, niewidoczne. Nie dostrzegasz tego, że zamykasz się w sobie i otaczasz skorupą, nie widzisz, że nie dopuszczasz do siebie nikogo, ani też nie interesuje Cię nikt. Przeżywasz strach, dobrze Ci znany, który towarzyszył już Tobie kiedyś…
Czekasz i sięgasz po kolejny zasób, po wiarę. Wiara czyni cuda. Wierzysz, że wyniki będą dobre i strach zniknie. Wierzysz, że się uda. Wierzysz w to, że skorupa pęknie i wyjdzie nowy, silniejszy kurczaczek.  
Wszystko to się stało, jednak uciekły gdzieś cztery miesiące, po których dostrzegasz, że z Twoim zdrowiem jest nie najlepiej, przyjaźnie się rozsypują, zamilkła kreatywność, zawodowo się miotasz. Mentalnie jesteś gdzieś na końcówce sierpnia, a tu Sylwester wkracza nie ubłagalnie. Wiesz, jednak  że kroczysz właściwą drogą, że bagienko, dało się przejść.

Podsumowanie
Jak zatem pożegnać 2016?
Z refleksją.
Co było dobre?
Czego mnie to nauczyło?
Co biorę dla siebie?

Życie jest piękne i pełne cudów.
Dobre było w 2016 wszystko czego się nauczyłam, każde nowe doświadczenie.
Nauczył mnie ten 2016, żeby przyjmować życie takim jakie jest i szukać w tym nauki.
Biorę dla siebie to, że przeżycia z 2016 to kolejny dowód na to, że trzeba mieć jasno wyznaczone cele życiowe, aby przeszkody, bądź chwilowe trudności nie spowodowały chaosu w moim życiu.

Czego oczekuje od 2017?
Oczekuję, najmniej tyleż samo i jeszcze więcej niż w 2016 doświadczeń, wyzwań, nauki, pokory, sukcesów, radości, szczęścia i spełniania marzeń.

Anita Orzechowska, coach

poniedziałek, 28 listopada 2016

Nauczyciel też człowiek?

Źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/events/1797357410536650/permalink/1800040390268352/

Nauczyciel też człowiek?

Być może kontrowersyjne pytanie.
Ale....
Kiedy pytam młodych ludzi, co myślą o swoich nauczycielach, dreszcze mnie przechodzą, z podniecenia, przerażenia, zaskoczenia.
Którzy nauczyciele zapadli mi w pamięci?
Ze szkoły podstawowej.
Polonistki:
Pierwsza, chcąc pomóc mi w walce z dysleksją, wymogła na mnie pisanie pamiętników. Przez pierwsze lata pisania, dawałam moje wypociny do sprawdzania. Później, weszło mi w krew i pisałam nieprzerwanie do 19 roku życia. Kazała mi pisać tysiące razy wyraz "który", ponieważ nijak nie mogłam znaleźć do tego odpowiedniego skojarzenia i zapamiętać pisowni, co setny raz pisałam przez "u". W szóstej klasie stał się cud. Skojarzyłam nasze słowiańskie korzenie z językiem rosyjskim i "który" wymieniłam na "который", polonistka pochwaliła ten pomysł. Problem zniknął.
Druga - do perfekcji wpoiła mi zasady gramatyczne, nauczyła pisać rozprawki i czytać tekst ze zrozumieniem.  Kiedy pierwszy raz napisałam rozprawkę, po przeczytaniu, spojrzała na mnie i powiedziała: "Stać Cię na więcej, to nie jest na 5, ledwie na 4+" - tak, właśnie to zapamiętałam. To samo zrobiła, kiedy oddałam jej streszczenie z "Pana Tadeusza". Oba napisałam jeszcze raz, perfekcyjnie, na pełną zasłużoną 5, szóstek wówczas nie było.
Biologia
Nauczycielka od biologii, pokazała mi co to znaczy, że dzieją się cuda, że niemożliwe staje się możliwe. Wytłumaczyła bardzo obrazowo i zrozumiale, w jaki sposób zjawisko połączenia dwóch gamet, prowadzi do cudu, cudu życia. Potrafiła swoimi trafnymi wizualizacjami sprawić, że moja wyobraźnia mogła objąć, niewytłumaczalne wcześniej, zjawisko wyrośniętego wielkiego dębu powstałego z maleńkiego żołędzia. Chodziła z nami na spacery, pokazywała przyrodę z innej, niż książkowa, perspektywy.
Liceum
Polonistka
Rozkochała mnie w literaturze pięknej. Pokazała, że dorosły człowiek, będący nauczycielem, autorytetem formalnym, może być, a właściwie powinien być dla ucznia - partnerem. Prowadziła z nami dialog, długie, niekończące się dyskusje. Kiedy trzeba było, stawała za nami murem, jak opiekuńcza matka, innym razem była sroga, wyznaczała zasady i granice. Nikt jednak jej się nie bał. Nie było takiej potrzeby. Wzbudzała w Nas szacunek i podziw.  Dla mnie była niekwestionowanym autorytetem nieformalnym. Dzięki niej dotrwałam w liceum.
A co z resztą?
Reszta jest milczeniem.
Wszyscy nauczyciele odcisnęli piętno w moim życiu. Z jakiegoś powodu nie cierpię fizyki i "płynący prąd w kablu" przemówił stosunkowo nie dawno. Chemia odzyskała swoją utraconą pozycję dopiero na studiach, historii uczyłam się od podstaw sama i to akurat, może i dobrze. Matematyka pozostaje zagadką, bezproblemowa, płynnie przyswajalna, nigdy nie sprawiała mi trudności, kojarzy mi się z naszą rozbrykaną klasą z podstawówki, pełna figli i śmiechu.
Czego dokonały cztery wymienione wyżej panie?
- pierwsza - pokazała jak walczyć z trudnościami, że trzeba ćwiczyć i szukać rozwiązań, pracować na skojarzeniach, metaforach,
- druga - świetna obserwatorka, wiedziała, że tylko pozytywna uwaga wpłynie na moją ambicję,
- trzecia - swoim nietuzinkowym podejściem do uczenia rozpaliła we mnie miłość do matki natury,
- czwarta - kształtowała nasze postawy.
Właśnie takich nauczycieli potrzeba, nam rodzicom.
Zachęcam zatem do poszerzania swoich horyzontów.
W czasie warsztatów dla studentów pedagogiki, uczestnicy nauczą się jak udzielać pozytywnych znaków rozpoznania, jak motywować siebie i innych do poszukiwania rozwiązań, jak wyznaczać cele edukacyjne własne i uczniów, jak używać wizualizacji i metafor w celu dotarcia do potrzeb uczniów i w końcu jak kształtować postawy, własne i podopiecznych.
Zapraszam serdecznie
Anita Orzechowska, Coach

https://www.facebook.com/events/1797357410536650/permalink/1800040390268352/